Złoto dla Mateusza

Złoto dla Mateusza

28 lat temu, 2 sierpnia 1996 roku, podczas Igrzysk Olimpijskich w Atlancie dobiegła końca rywalizacja w klasie Finn.

21-letni Mateusz Kusznierewicz zdobył w klasie Finn pierwszy złoty medal IO w konkurencjach żeglarskich. Był to pierwszy złoty medal olimpijski dla Polski w konkurencjach żeglarskich.

W konkurencjach żeglarskich Polacy startowali od roku 1924. Zabrakło ich na Igrzyskach Olimpijskich w Los Angeles w 1932 roku, ale wystartowali ponownie w Kilonii, w 1936 roku, kiedy żeglarstwo zlokalizowano w Kilonii. Po wojnie nasi reprezentanci byli blisko startu w Neapolu w 1960 roku, ale nic z tego nie wyszło. Do Tokio cztery lata później nie było szans wysłać drużyny z uwagi na koszty transportu łodzi, a i sami żeglarze nie reprezentowali wówczas poziomu gwarantującego sukcesy. Olimpijski debiut zaliczyli dopiero w 1968 roku w Acapulco, gdzie rywalizowali podczas igrzysk w Meksyku. Od tamtej pory nasi reprezentanci startowali w każdych regatach olimpijskich ponownie jednak  z wyłączeniem Los Angeles w 1984 roku z powodu bojkotu zawodów przez państwa Bloku Wschodniego.

Bardzo długo trzeba było czekać na sukcesy. Dziewięciokrotnie wracali bez medali i na dalekich miejscach. Nieco lepiej było w Kilonii, gdzie 8. miejsce zajęła załoga Solinga Zygfryd Perlicki, Józef Błaszczyk, Stanisław Stefański, co wówczas uznano za sukces i był to największy wyczyn Polaków aż do roku 1996.

Dopiero wówczas, podczas IO w Atlancie, Mateusz Kusznierewicz zdobył złoty medal w klasie Finn. Był to sukces nieoczekiwany. Zaledwie 21-letni zawodnik bez doświadczenia olimpijskiego pojechał za ocean ścigać się z wygami tej klasy, zawodnikami bardzo utytułowanymi, dla których żeglowanie w tej trudnej klasie nie miało tajemnic.

W Savannah

W stawce Finnistów z całego świata Mateusz był zawodnikiem najmłodszym. Procentowały jednak rady dawane mu przed startem przez jego konsultanta, Karola Jabłońskiego, który doradzał młodemu zawodnikowi w sprawach sportowych, ale i mentalnych. W jednym z wywiadów opowiadał o swoim stanie ducha: Początkowo postanowiłem żeglować bez stresu. Co będzie, to będzie – pomyślałem. Najgorzej jest się zbyt przejąć, wówczas człowiek zachowuje się irracjonalnie, popełnia podstawowe błędy. Ale czy można się  na olimpiadzie nie przejmować? Przemogłem się jednak, poszedłem na całość i jakoś przeżyłem[1]. Już od początku szło bardzo dobrze. W pięciu wyścigach Mateusz meldował się w dziesiątce, było dobrze, zajmował 4. miejsce. 28 lipca rozegrano dwa wyścigi. W pierwszym z nich wygrał, w kolejnym był drugi, ale wyniosły go na pozycję lidera klasyfikacji generalnej. To zdarzyło się po raz pierwszy w historii regat olimpijskich. Nerwy były coraz większe, ale Mateusz potrafił nad nimi zapanować. W ósmym wyścigu żeglował na piątej pozycji, ale na trzecim znaku wyprzedził rywali i prowadzenia nie oddał. Oddalał się od rywali, napięcie było nie do zniesienia. W kolejnym biegu Mateusz ponownie wygrał, w dziesiątym już nie musiał startować, bo jego przewaga dawała mu i tak złoty medal. Jednak popłynął, ale nie walczył na trasie o jak najlepszą pozycję, starał się nie przeszkadzać rywalom walczącym do końca o jak najlepsze lokaty. Polak zwyciężył w sposób niewiarygodny, a pokonani zawodnicy długo nie mogli uwierzyć, że pokonał ich junior z Polski, kraju, który dotąd nie odnosił w klasie Finn sukcesów.

Złoty medal zmienił w kraju perspektywę wielu działaczy, trenerów, także samych zawodników. Dał przykład i tchnął nadzieją, że można walczyć o najwyższe laury, jeśli odpowiednio solidnie podejdzie się do treningu, zadba o sprzęt i poświęci wiele dla przyszłych ewentualnych sukcesów. Mateusz z dnia na dzień stał się postacią rozpoznawalną, wręcz gwiazdą i długo jeszcze nie wychodził z telewizyjnych studiów, gdzie udzielał dziesiątek wywiadów. Młody, 21-letni chłopak zmienił tym medalem polskie żeglarstwo.

Droga do medalu

Mateusz już jako pięciolatek rozpoczął swoją przygodę z żeglarstwem. W wieku lat dziewięciu rozpoczął regularne treningi w klasie Optymist w Yacht Klubie Polski Warszawa. Trenował go ojciec, który młodemu adeptowi nie pobłażał. Szybko przesiadł się na OK Dinghy, łódkę trudną, kapryśną, ale dającą także wiele satysfakcji. Sukcesy przyszły szybko, zwycięstwa na spartakiadach młodzieży, Igrzyskach Młodzieży, w lokalnych regatach, ale także w regatach o tytuł Mistrza Polski Juniorów w 1991 roku. W 1992 roku zajął 3. miejsce w „młodzieżowej olimpiadzie” startując po raz pierwszy w klasie Laser. To wówczas Jerzy Fijka zamieścił w „Żaglach notkę zatytułowaną „Uwaga, Talent![2] W tym samym 1992 roku wywalczył 4. miejsce w Mistrzostwach Świata klasy OK Dinghy. Rok później było jeszcze lepiej;  zdobył  w Pucku tytuł wicemistrza świata seniorów i mistrza globu juniorów. Tamte regaty były ważne dla naszego mistrza, ponieważ startowało wówczas aż trzech mistrzów świata, a wszystkich zawodników było osiemdziesięciu. Sukces powtórzył rok później na wodach Nowej Zelandii, teraz o naszym żeglarzu głośno zrobiło się na świecie. Kiedy przesiadł się na Finna, sukcesów także nie zabrakło. W roku olimpijskich wygrał regaty na Florydzie i na Majorce, zdobył tytuł wicemistrza Europy seniorów. Poczuł, że jest gotowy do walki o  najwyższe laury.

Medale olimpijskie polskich żeglarzy:

IO w Atenach, konkurencje żeglarskie w Pireusie

klasa Finn – Mateusz Kusznierewicz, medal brązowy

IO w Londynie, konkurencje żeglarskie w Wymouth i Portland

klasa RS:X mężczyzn – Przemysław Miarczyński, medal brązowy

klasa RS:X kobiet – Zofia Noceti-Klepacka, medał brązowy

IO w Tokio, konkurencje żeglarskie w Enoshimie

Klasa 470 kobiet – Agnieszka Skrzypulec, Jolanta Ogar-Hill. Medal srebrny


[1] Andrzej Napierkowski, „Złoty Mateusz”, „Żagle”, 1996

[2] (f) Jerzy Fijka, „Uwaga, Talent!”, „Żagle”, 1992

„Srebrna” załoga w klasie 470 z trenerem, Zdzisławem Staniulem oraz medal olimpijski z IO w Tokio.

Posts Carousel