„Preussen” – narodziny giganta

„Preussen” – narodziny giganta

102 lata temu, 7 maja 1902 roku, w Geestemünde odbyło się wodowanie pięciomasztowego barku „Preussen”

Pięciomasztowy bark był niemieckim żaglowcem z ożaglowaniem rejowym zbudowanym dla armatora F. Laeisza i nazwanym na cześć państwa niemieckiego i królestwa Prus. Był to jedyny na świecie statek tej klasy z pięcioma masztami, z sześcioma rejowymi żaglami na każdym maszcie. Do 2000 roku, kiedy zwodowano liniowiec „Royal Clipper”, był jedynym pięciomasztowym statkiem z pełnym ożaglowaniem, jaki kiedykolwiek zbudowano. „Preussen” został zbudowany w stoczni C.Tecklenborg w Geestemünde według planów głównego projektanta Dr.-Ing. Georga Wilhelma Claussean, zwodowany i ochrzczony 7 maja 1902 r. „Preussen” został zbudowany ze stali, długość wodnicy to 124 m, a całkowita długość kadłuba liczyła aż 132 m. Kadłub miał 16,4 m szerokości, a wyporność 11150 ton (11330 t), przy efektywnej nośności 8000 ton (8100 t). Licząc sztaksle, żaglowiec nosił 47 żagli (30 żagli rejowych w sześciu kondygnacjach, 12 sztaksli między pięcioma masztami, cztery foki i mały bezan o łącznej powierzchni żagla 6806 metrów kwadratowych (73 260 stóp kwadratowych) (według innych źródeł 5560 metrów kwadratowych (59 800 stóp kwadratowych), co prawdopodobnie odnosi się tylko do powierzchni żagli rejowych). Nie tylko kadłub był stalowy: maszty (maszt wykonano z jednego kawałka) i drzewce były wykonane ze stalowych rurek, a większość olinowania stanowiła solidna stalowa lina. Wszystkie elementy pomiędzy bukszprytem a dziobem zostały wykonane z masywnych stalowych prętów i łańcuchów. Nazwy pięciu masztów brzmiały Fockmast, Grossmast, Mittelmast, Laeiszmast (od jej właściciela), Kreuzmast. Żaglowiec został zaprojektowany jako „statek z trzema wyspami”, tj. statek z trzecim „pokładem wysokiego poziomu” na śródokręciu obok pokładów dziobówki (12 m) i rufówki (65 stóp (20 m)). Wyspa na śródokręciu (74 ft (23 m)), zwana również mostem na śródokręciu, jest również nazywana „domem Liverpoolu”, ponieważ pierwsze statki wyposażone w tę funkcję pochodziły ze stoczni w Liverpoolu. Na tym środkowym pokładzie zbudowano suche i dobrze wentylowane pomieszczenia dla załogi i kapitana, a także spiżarnię i pokój nawigacyjny. Główny ster — podwójne koło sterowe o średnicy 6,2 stopy (1,89 m) z parową maszyną sterową — został zamontowany na nim, dobrze chroniony przed niebezpiecznymi ogromnymi falami z rufy. Drugi ster (ratunkowy) znajdował się w pobliżu rufy. Na górnym pokładzie głównym umieszczono cztery ogromne włazy główne. Kotły napędzały cztery windy parowe, kabestan parowy, maszynę sterową i generator prądu. W dobrych warunkach statek mógł osiągnąć prędkość 20 węzłów (37 km/h). Jej najlepsze 24-godzinne przebiegi to 392 mil morskich w 1908 w jej podróży do Japonii i 426 mil w 1904 na południowym Pacyfiku. „Preussen” był obsadzony przez 45-osobową załogę, którą wspierały dwa silniki parowe napędzające pompy, silnik steru, mechanizm ładujący i wciągarki. Angielscy marynarze szacują, że jest najszybszym żaglowcem po erze kliperów, szybszym nawet niż jej siostra „Potosí”. Tylko kilka kliprów było szybszych niż „Preussen”, ale miały znacznie mniejszą ładowność. Okręt został oddany do użytku 31 lipca 1902 r. i opuścił port Bremerhaven tego samego dnia w dziewiczy rejs do Iquique pod dowództwem kapitana Boye Richarda Petersena, który asystował architektowi Claussenowi. Za pomysłem zbudowania takiego statku stał podobno słynny kapitan Laeisza Robert Hilgendorf, dowódca pięciomasztowej stalowego barku „Potosi”. W 1903 r. (2 lutego – 1 maja) odbył niezrównany, rekordowy rejs z Lizard Point do Iquique w 57 dni. Odbył dwanaście „podróży w obie strony” (Hamburg–Chile i z powrotem) oraz jedną podróż dookoła świata przez Nowy Jork i Jokohamę w Japonii czarterem do Standard OilCo. Potężny „Preussen” miał w swojej karierze tylko dwóch kapitanów, kapitana Boye Richarda Petersena (11 rejsów) i kapitana Jochima Hansa Hinricha Nissena (2 pełne rejsy i ostatni). Obaj mistrzowie uczyli się i rozwijali swoje umiejętności na tak ogromnym żaglowcu pod okiem kpt. Roberta Hilgendorfa.

Zawiedzione nadzieje

„Preussen” niestety zawiódł pokładane w nim nadzieje. Charakter ożaglowania powodował, że był trudny w obsłudze oraz wymagał większej liczebnie załogi, co podnosiło koszty. Na pokładzie na stałe pracowało aż 45 ludzi, co było ewenementem. Ale z pewnością statek robił wrażenie; 124 metry w linii wodnej, 132 metry długości kadłuba, najwyższy maszt strzelał w górę na wysokość 60 metrów, a żagli „Preussen” mógł nieść aż 6806 metrów kwadratowych żagli, choć niektóre dane mówią o zaledwie 5560 m2.. Regularnie przekraczał prędkość 18 węzłów, co było wyjątkowe w ówczesnych latach. Statek wykonany był ze stali, jego masa to aż 11500 t, a na pokład mógł zabrać 8000 ton ładunku. Maszty wykonane były również ze stali, co ciekawe, z jednego elementu, co zrywało z tradycją łączenia słupów. Wprawdzie Preussennie miał w ogóle silnika pomocniczego, jednak dwa silniki parowe małej mocy obsługiwały windy, pompy i swego rodzaju wspomaganie układu sterującego.

W drogę

Od momentu złożenia zamówienia do zwodowania i przekazania armatorowi minęły zaledwie dwa lata, a gigant budowany był siłami ponad 700 ludzi w stoczni Joh. C. Tecklenborg w Niemczech. Kiedy gotów był do pierwszego rejsu, na pokładzie armator gościł cesarza Wilhelma II, wielkiego miłośnika żagli, który zostawił wpis do dziennika jachtowego. 31 lipca 1902 roku Preussen wypłynął do Chile rozpoczynając nowy etap w dziejach żeglugi. Statkiem dowodził kapitan Boye Petersem, doświadczony żeglarz, który z nowej jednostki potrafi wycisnąć naprawdę wiele. Już po 65 dniach od wyjścia z Hamburga zameldował się w chilijskim Iguigue, co było nie lada wyczynem W kolejnym rejsie udało mu się „zjechać” do 57 dni, co uważano wówczas za kres możliwości statku żaglowego. Po siedmiu latach dowodzenia Petersem schodzi na ląd przechodząc na emeryturę, a jego miejsce zajmuje Heinrich Nimmitz, który jednak na statku odbędzie zaledwie dwie wyprawy do Ameryki Południowej, by w kolejnym, czternastym, rejsie statku zderzyć się z parowcem w kanale La Manche i nie obronić go przed wejściem na skały nieopodal Dover.

5 listopada 1910 r. podczas swojego 14. rejsu, przewożącego do Chile ładunek mieszany zawierający kilka fortepianów, „Preussen” został o 23:35 staranowany przez mały brytyjski parowiec międzykanałowy „Brighton” 8 mil morskich (15) . km) na południe od Newhaven. Wbrew przepisom „Brighton” próbował przepłynąć przed dziobem żaglowca, przeceniając swą prędkość 16 węzłów (30 km/h). „Preussen” został poważnie uszkodzony i stracił znaczną część olinowania dziobowego (bukszpryt, maszt przedni topgalant), co uniemożliwiło bezpieczne sterowanie statkiem. „Brighton” wrócił do Newhaven, by wezwać pomoc i holownik Alertzostał wysłany do pomocy żaglowcowi. Listopadowa wichura udaremniła próby wypłynięcia lub odciągnięcia statku w bezpieczne miejsce w Dover Harbor.

Miała ona zakotwiczyć ją w Dover, ale oba łańcuchy kotwiczne pękły i „Preussen” został wepchnięty na skały w Zatoce Krabów, gdzie zatonął w wyniku wyrządzonych jej szkód. Podczas gdy załogę, ładunek i część sprzętu można było uratować przed zerwaniem kotwic, z uszkodzonym kilem stał się nie do uratowania. Spoczął na 6 metrach (3,3 sążni) na pozycji: 51°8,02′N 1°22,17′E 51°8,02′N 1°22,17′E. Kapitan „Brighton” został uznany za odpowiedzialnego za wypadek i w rezultacie stracił licencję. Kilka żeber „Preussen” można zobaczyć poza Zatoką Krabową podczas odpływów wiosennych.

fot. wikipedia.org/ domena publiczna, State Library of Victoria

Posts Carousel