Wisła znów zaroiła się od wodniaków. Tym razem to jednak nie żeglarze, a wioślarze ruszyli na wodę w regatach Warsaw Head, rozegranych 10 czerwca.
To wielka impreza, organizatorzy twierdzą nawet, że największa w tej części Europy. Oto bowiem ponad 50 załóg wioślarskich ósemek ściga się na Wiśle pomiędzy mostami Siekierkowskim i Łazienkowskim, a ich zmagania obserwują setki kibiców na brzegu. Jeśli zważyć zespoły brzegowe daję to ponad 500 uczestników z całej Polski, a także z Wielkiej Brytanii, Ukrainy i Niemiec.
Start wyścigu ma miejsce na linii mostu Siekierkowskiego, a meta na wysokości Plaży Saska Kępa i przystani klubu TWDW Towarzystwa Wisła dla Wioślarzy). Poprzez organizację imprezy w takiej formule klubowicze popularyzują wioślarstwo przekonując, że to sport dla każdego i w każdym wieku. I rzeczywiście, na starcie stanęli zarówno juniorzy jak też i dojrzali wioślarze płci obojga. Załogi rywalizowały w kilku kategoriach: klubowych, męskich, żeńskich, mieszanych, juniorskich i zgoła seniorskich. Jeśli zbierze się ekipa nie mająca łodzi, organizatorzy udostępnią na miejscu. Wioślarze startują parami, a liczy się najlepszy czas na dystansie około 4 kilometrów.
Większość stolic europejskich posiada własne duże regaty wioślarskie, które przyczyniają się nie tylko do promocji miast, ale również do międzynarodowej integracji środowiska sportowego. Regaty Warsaw Head wzorowane są na słynnym wyścigu Oxford vs Cambridge oraz Head of the River Race w Londynie w którym co roku bierze udział ok. 4 tysięcy zawodników z całego świata.
Impreza została sprawnie przeprowadzona, co zważywszy liczbę uczestników i rozciągnięcie jej w czasie nie było łatwe.
foto Marek Słodownik (prawa zastrzeżone)