Wspomnienie. Joshua Slocum

Wspomnienie. Joshua Slocum

181 lat temu, 20 lutego 1844 roku, w Mount Hanley urodził się Joshua Slocum jako piąte z jedenaściorga dzieci Johna Slocombe i Sarah Jane Slocombe.

To on jako pierwszy człowiek samotnie opłynął świat pod żaglami. Nie był to wyczyn sportowy, pogoń za rekordami. Skromny zawodowy marynarz po życiowych zawirowaniach postanowił wyruszyć w niezwykłą na owe czasy podróż. W wieku 8 lat Joshua przeniósł się na wybrzeże, gdzie na Brier Island w hrabstwie Digby, u ujścia Zatoki Fundy, jego dziadek był opiekunem latarni morskiej w Southwest Point. Ponieważ młodemu Joshui zupełnie nie odpowiadała perspektywa życiowa zakreślona przez jego ojca, czyli praca w warsztacie szewskim, wielokrotnie uciekał z domu. W wieku lat 14, zaciągnął się na kuter rybacki w roli stewarda i pomocnika kucharza. Gotować także nie lubił, sukcesu nie odniósł, wrócił do domu, ale dwa lata później, po śmierci matki wyjechał z domu już na dobre. Zaciągnął się na statek handlowy płynący do Dublina. W Liverpoolu zmienił armatora i popłynął do Chin, a w ciągu dwóch kolejnych lat dwukrotnie opłynął Horn i odwiedził wiele portów Dalekiego Wschodu.

Slocum szybko awansował w szeregach, by zostać Chief Mate na brytyjskich statkach przewożących węgiel i zboże między Wyspami Brytyjskimi a San Francisco. Tam też osiadł na stale, o ile oczywiście w przypadku marynarza można mówić w tych kategoriach. Wkrótce został kapitanem, jego pierwszy rejs, na barku „Washington” prowadził z San Francisco do Australii i do domu przez Alaskę. Następne kilkanaście lat to żegluga z San Francisco do Chin, Australii i Japonii, dowodził w tym czasie ośmioma statkami, w kolejnych latach nabywał udziały w jednostkach, którymi dowodził. Podczas jednego z rejsów w Sydney poznał Amerykankę, z którą wkrótce się ożenił. Para chcąc być razem, żeglowała na jednym pokładzie, a w ciągu 13 lat w różnych portach urodziło im się 7 dzieci, z czego tylko czwórka dożyła dorosłości. Wkrótce jego statek rozbił się na Alasce, a Slocum dowodząc brawurowo akcją ratowniczą, uratował nie tylko rodzinę i załogę, ale także ładunek transportowany pod pokładem. Żeglował następnie po Pacyfiku i na Daleki Wchód, w Filipinach został nagle na lądzie po sekretnej sprzedaży statku przez armatora. W ramach częściowej zapłaty za pracę otrzymał dziewięćdziesięciotonowy szkuner „Pato”. Pływał pomiędzy zachodnim wybrzeżem USA i Hawajami, został wkrótce korespondentem „ San Francisco Bee”, o czym od dawna marzył. Teraz żeglugą urozmaicał sobie pisywaniem reportaży z morza i portów, które cieszyły się zainteresowaniem czytelników.

„Spray” podczas wielkiego rejsu. fot. iBblioteka Kongresu USA

Kolejnym zakupem był „Aquidneck”, który żeglował po Atlantyku. Podczas jednego z rejsów żona Slocuma nagle zachorowała i zmarła w szpitalu w Buenos Aires. Kapitan dopłynął do domu, pozostawił trójkę najmłodszych dzieci pod opieką siostry, a z najstarszym synem popłynął dalej. W 1886, w wieku 42 lat, Slocum poślubił swoją 24-letnią kuzynkę Henriettę „Hettie” Elliott. Rodzina Slocuma ponownie wyruszyła w morze na pokładzie „Aquidneck” jednak szczęście opuściło marynarza. Epidemia cholery, napaść piratów, epidemia ospy wietrznej, wreszcie rozbicie statku w Brazylii dopełniły problemów żeglarza.  Został z niczym, ale z lokalnych materiałów wraz z synem zbudował łódź. Zwodował ją 31 maja 1888 roku, dokładnie tego samego dnia w kraju zniesiono niewolnictwa, jacht otrzymał więc nazwę „Liberdale”. Rejs powrotny do domu zakończył się po dwóch miesiącach. Po zakupie „Spray” Slocum wyruszył w samotny rejs trwający trzy lata. Po jego zakończeniu został prawdziwym bohaterem.

fot. otwierające: domena publiczna

Posts Carousel