W sierpniu kapitan Henryk Wolski wraz z gronem przyjaciół zrealizował dawno obmyślony plan – Rejs Dezetą na Rugię. Mógł się on odbyć dzięki Nagrodzie Wiecznie Młodzi im. Aleksandra Doby przyznawanej w podczas Ogólnopolskich Spotkań Podróżników, Żeglarzy i Alpinistów oraz finału Nagrody Kolosy, której laureatem, wiosną tego roku, został właśnie Henryk Wolski, kapitan wyprawy. Więcej informacji
W sierpniu kapitan Henryk Wolski wraz z gronem przyjaciół zrealizował dawno obmyślony plan – Rejs Dezetą na Rugię.
Mógł się on odbyć dzięki Nagrodzie Wiecznie Młodzi im. Aleksandra Doby przyznawanej w podczas Ogólnopolskich Spotkań Podróżników, Żeglarzy i Alpinistów oraz finału Nagrody Kolosy, której laureatem, wiosną tego roku, został właśnie Henryk Wolski, kapitan wyprawy. Więcej informacji znajduje się pod linkiem https://www.gdynia.pl/o-gdyni/nagroda-wiecznie-mlodzi-im-aleksandra-doby,7373/regulamin-nagrody-wiecznie-mlodzi-i-formularz-zgloszeniowy,490920
Dziś nawigacja
Żeglowanie wokół Rugii jest wymagające, ponieważ jest to akwen trudny nawigacyjnie. Chociaż wody jest tam pod dostatkiem, to sam szlak żeglowny bywa czasem bardzo wąski. Jest tak wąsko, że z trudem mijają się większe jednostki, poza tym problemy potęguje duży ruch na wodzie. Zejście ze szlaku jest bardzo ryzykowne bo już kilka metrów za bojami jest bardzo płytko. Dobrze, jeśli dno jest piaszczyste, gorzej, gdy trafi się na leżące na dnie kamienie, a tych nie brakuje.
Szlaki są doskonale oznakowane. Boje torowe i nabieżniki ułatwiają żeglugę, ale w niektórych miejscach łatwo o pomyłkę. Dzieje się tak na skrzyżowaniach szlaków, na przykład na rozlewisku, skąd popłynąć można na wyspę Hidensee, Do Breege czy do Wiek. Trudniejszy nieco jest także fragment szlaku prowadzący z Hidensee na otwarte morze, bo trzeba być czujnym, aby nie skręcić zbyt szybko i wjechać na kamienie.
Kluczem do sukcesu jest dobre przygotowanie i posiadanie stosownych pomocy nawigacyjnych. My podczas rejsu mieliśmy zestaw map brytyjskich, mapy niemieckie dedykowane żeglarzom, wreszcie atlas map Rugii, które poddaliśmy specjalnym przygotowaniom. Nasz zestaw uzupełniały mapy polskie, ale te sięgały tylko do granicy na Zalewie Szczecińskim.
Szczegółowe mapy Rugii, wydane przed laty w formie atlasu, wydrukowaliśmy na tworzywie sztucznym, co sprawiło, że stały się całkowicie wodoodporne. Na jachcie takim, jak Dezeta, gdzie na pokładzie dużo się dzieje, a mapy nie ma gdzie odłożyć, to ważne, ponieważ nasz zestaw niejednokrotnie uległ zamoczeniu. W przypadku map papierowych byłby to problem, my suszyliśmy je w porcie i szybko nadawały się one do ponownego użytku. Kapitan miał zawsze pod ręką kilka map obejmujących najbliższy akwen, każdego ranka także szczegółowo analizował planowaną trasę pod kątem numerów boi, newralgicznych miejsc i podejścia do zaplanowanego portu. Dzięki temu na wodzie nie trzeba już było nerwowo przeglądać pomocy w poszukiwaniu niezbędnych informacji.
Przy wytyczaniu trasy pomocne było wydawnictwo „Przewodnik po portach i przystaniach południowego wybrzeża Bałtyku” wydany kilka lat temu staraniem Związku Miast i Gmin Morskich. Zawierał wszystkie niezbędne informacje dla żeglarzy, dane kontaktowe, piktogramy z ofertą każdego portu, czytelne kolorowe plany oraz zdjęcia z lotu ptaka i opisy. Mankamentem wydawnictwa jest brak oznaczenia każdego z opisywanych miejsc na mapce generalnej, co utrudnia nieco korzystanie z wydawnictwa.
Aby bezpiecznie nawigować, potrzebne są także mapy elektroniczne. My posługiwaliśmy się zdublowanym systemem mając do dyspozycji Open CPN oraz Navionics w postaci aplikacji na telefon komórkowy. Dzięki temu w każdej chwili wiedzieliśmy, gdzie jesteśmy, a było to istotne zwłaszcza na podejściach do portów i bardziej skomplikowanych skrzyżowaniach szlaków.
Nasza żegluga ograniczała się do pory dziennej, nie było potrzeby pływać nocą, mieliśmy wystarczający zapas czasu, a ponadto nasz rejs nie miał charakteru wyczynu. Żeglowaliśmy zgodnie z wiatrem realizując nasz program pobytu, a jeśli wiatr wiał przeciwny, to albo czekaliśmy w porcie, albo też płynęliśmy na silniku. Postoje w portach umożliwiały naładowanie pokładowej elektroniki, opracowanie taktyki na kolejny dzień żeglugi i wybranie najlepszego wariantu. Każdy bowiem dzień stwarzał kilka możliwości żeglowania, my chcieliśmy jednak zrealizować nasz plan odwiedzenia stanowisk archeologicznych na wyspie, stąd też konieczność precyzyjnego planowania trasy na kolejny dzień, ale tez na następne, by wszystko grało i by trzymać się harmonogramu.
Wydawać by się mogło, że rejs na Rugię nie jest wielkim wyzwaniem nawigacyjnym, jednak rzeczywistość pokazała, że jest to akwen wymagający, wymagający przygotowania i uwagi na trasie. Na wodzie łatwo o pomyłkę, a ta może być bardzo kosztowna.
fot. Marek Słodownik