Chrzest „Zawiszy Czarnego II”

Chrzest „Zawiszy Czarnego II”

63 lata temu, 15 lipca 1961 roku w Gdyni odbył się uroczysty chrzest żaglowca „Zawisza Czarny II”.

O potrzebie posiadania własnego sprzętu pływającego harcerze informowali władze już od czasu odrodzenia ruchu. Dostrzegano potrzebę wyjścia na morze, zorganizowanie systemowego szkolenia, ale do tego niezbędne były jachty, a tych brakowało. „Wychowanie morskie winno objąć całą młodzież harcerską” – głosi uchwała Głównej Kwatery Harcerzy, podjęta w marcu br. Dla kierowania tą akcją powołane zostały przy GKH Rada Wychowania Morskiego, złożona z doświadczonych działaczy z tej dziedziny, oraz Szefostwo Służby Morskiej i Wodnej (…). Jednocześnie w Gdyni utworzone zostało Centrum Wychowania Morskiego GKH, którego komendantem został harcmistrz Witold Bublewski, twórca i organizator ruchu harcerskich drużyn żeglarskich w okresie międzywojennym[1].

„Zawisza” unieruchomiony w porcie gdyńskim, 2023 rok.

Skąd wziąć żaglowiec?

Władze harcerskie zdawały sobie sprawę, że zakup nowych jednostek jest poza zasięgiem z powodów finansowych, odwołano się zatem do kontaktów służbowych i zmysłu organizacyjnego członków ZHP. Szczęśliwie dla nich w tym samym czasie pozbywano się serii kutrów zbudowanych w 1951 roku w stoczni Północnej w Gdańsku, które nie spełniły pokładanych w nich nadziei. Resort rybołówstwa przekazał kutry do PRO i służyły tam jako jednostki pomocnicze. W tej roli także sprawdzały się słabo więc Ministerstwo Żeglugi przekazało nieodpłatnie jedną z jednostek harcerzom. Dla rybaków i ratowników były niewygodne, niefunkcjonalne, zbyt małe, dla harcerzy był to dar niebios. Tym sposobem do rąk harcerzy trafił jeden z kutrów – „Cietrzew”. Początkowo planowano przebudować go na hulk, na którym mieszkać miały grupy harcerzy z głębi Polski przyjeżdżające na szkolenie żeglarskie. Podjęto wstępne prace adaptacyjne, większość harcerskich decydentów nawet nie marzyła o żaglowcu. Ale Witold Bublewski poszedł za ciosem i wymógł na władzach przebudowę statku na żaglowiec Zorganizował grupę, która podjęła się zaprojektowania takielunku i dokonania przeliczeń, aby nowy żaglowiec był nie tylko funkcjonalny, ale w pełni bezpieczny zwazywszy grupę docelową, jaka miała z niego korzystać.

Prace adaptacyjne

Po komisyjnym zbadaniu stanu kadłuba i mechanizmów podjęto decyzję o przebudowie kutra. 1960 rok przyniósł pierwszy etap adaptacji zrealizowany w stoczni Marynarki Wojennej, a polegający na zamianie dotychczasowej  ładowni na pomieszczenie załogi dla 30 osób, dwa mniejsze pomieszczenia dla 6 osób i łazienki. Załoga stała i instruktorzy mieli pomieszczenia mieszkalne usytuowane na rufie. Kapitan mieszkał w 1-osobowej kabinie, poza tym była kabina 2-osobowa i 8-osobowa. Część rufowa pomieściła kambuz, magazyn żywności i magazyn bosmański. Pod pokładem w części rufowej pozostała na swoim miejscu maszynownia z nieco zabytkowym już silnikiem, podobno -jak głosi legenda- pochodzącego z U-boota. Jak później się okazało, był to nietrafiony pomysł, ponieważ napęd okazał się bardzo zawodny.

W trakcie prac remontowych ścięto nadbudówkę nadając bryle bardziej elegancki kształt. Aby zrównoważyć ciężar takielunku, dodano pod stępką balast o ciężarze 45 ton. Przedłużono dwa istniejące maszty, dodano trzeci i bukszpryt i zainstalowano żagle. Silnik, June Munktell pozostał, ale wyprowadzono rurę wydechową ponad dach kabiny, a podczas żeglowania zdejmowano ją i miała swoje miejsce przy kabinie. Na potrzeby żaglowca inż. W. Godlewski zaproponował ożaglowanie Va Marie, nietypowe, ale wygodne dla młodej załogi z powodu niewielkich rozmiarów poszczególnych żagli. Łączna powierzchnia 11 żagli wynosiła około 400 metrów kwadratowych.

W morze…

Chrzest żaglowca odbył się w Gdyni 15 lipca, już 3 dni później statek wyruszył w pierwszy rejs, którego celem były Helsinki i planowany tam Festiwal Młodzieży i Studentów. Na pokładzie znaleźli się żeglarze z Polski, oraz młodych Komsomołców i aktywistów niemieckiej organizacji FDJ. Podczas rejsu okazało się, ze „Zawisza” jest bardzo nawietrzny, trudno było utrzymać ster na kursie, konieczna stała się kolejna przebudowa. W Stoczni Remontowej w Szczecinie zainstalowano nowy silnik i chłodnię, przedłużono część rufową o 4 metry nadając statkowi bardziej eleganckie linie, a ponadto przesunięto maszty ku dziobowi. Zwiększono także do 625 metrów kwadratowych powierzchnię ożaglowania dodając bryfok. Dzięki tym zmianom statek uzyskał autonomię dla 40-osobowej załogi na 8 tygodni.

Przez pierwsze 10 lat „Zawias”, bo tak nazywany jest w środowisku, odbył 51 rejsów na dystansie 58.825 Mm, a przez jego pokład przeszło 2.041 osób. Ponadto w krótkich rejsach promocyjnych żeglowało ponad 3 tysiące osób, głównie harcerzy z drużyn usytuowanych z dala od Wybrzeża. Zauważono także, że największy przechył statku, aż 45o, odnotowano podczas żeglugi z Reykjaviku do Cieśnin Duńskich, a największa prędkość to żegluga w półwietrze przy stanie morza 4 i sile wiatru 6oB, kiedy osiągnął 12 węzłów. Najdłuższy rejs to wyprawa na Wyspy Kanaryjskie w 1970 roku.

W późniejszym okresie „Zawisza” żeglował znacznie dalej, odwiedził porty USA, opłynął Amerykę Południową z dwukrotnym opłynięciem Przylądka Horn, opłynął także świat nietypową rasą, bo przez porty Dalekiego Wschodu.

Żegluje do dziś szkoląc na pokładzie młodzież z całej Polski, ale też zapraszając na pokład załogi w rejsach komercyjnych.


foto CWM Gdynia, Marek Słodownik

[1] Stanisław Ludwig, „Harcerskie spotkania z morzem”, „Morze”, 1961 r.

Posts Carousel