Wypadek jachtu „Wielkopolska”

Wypadek jachtu „Wielkopolska”

59 lat temu, 31 stycznia 1966 roku, Izba Morska rozpoznała wypadek jachtu „Wielkopolska”, który w rejsie krajowym został porzucony przez załogę w sztormie Bałtyku u wybrzeży szwedzkich

. W sztormowej pogodzie załoga z klubu Dalmor opuściła jednostkę ewakuując się na statek. Jacht został odholowany przez rybaków do jednego ze szwedzkich portów, a następnie zwrócony stronie polskiej. Po tych wydarzeniach sprawą zajęła się Izba Morska. Jak doszło do porzucenia dużego jachtu? Jacht wyszedł w morze 26 października, dowodził nim mało doświadczony kapitan, który potwierdzenie swoich kwalifikacji uzyskał w wyniku weryfikacji patentu. Na pokładzie znalazł się jeden jachtowy sternik morski i ośmiu sterników jachtowych. Izba po analizie dziennika jachtowego skonstatowała, że zapisy nie układają się w logiczną całość a załoga nie miała przypisanych ról w czasie alarmów. W sztormie rwały się żagle, a kapitan nie zdołał ustalić precyzyjnej pozycji. Usiłował schronić się przed sztormowym wiatrem w Kalmarsundzie, co uznano za błędną decyzję z uwagi na biegnący tamtędy ruchliwy szlak statków handlowych. Żeglarze nie mogli wejść do cieśniny  na żaglach, nie uruchomiono także silnika, kapitan zdecydował o wezwaniu holownika. Po bezskutecznych próbach przy pomocy rakiet, kapitan zdecydował o użyciu Aldisa, którym nadał sygnał SOS. Na wezwanie przybył duży statek handlowy, którego załoga nieco bezładne działania polskich żeglarzy zinterpretowała jako przejaw paniki i ewakuowała na pokład swojej jednostki. Kapitan odmówił holowania jachtu, wskutek czego został on porzucony z postawionym fokiem i bezanem. Załoga jachtu została dostarczona na brzeg, a porzucony jacht trafił w ręce szwedzkich rybaków, którzy zatamowali przeciek i na holu doprowadzili „Wielkopolskę” do portu, a następnie przekazali ją władzom polskim.

Jacht przez wiele lat stał opuszczony na nabrzeżu w Jastarni.

Izba orzekła, że kapitan nie panował nad sytuacją,  nie potrafił przeprowadzić analizy swych błędów i rozważyć spokojnie innych alternatyw (pisownia oryginalna)[1]. Zwrócono także uwagę na zachowanie kapitana podczas postępowania przed Izbą. Przewód wykazał, że kapitan nie panował nad sytuacją, posiadał żenująco małą znajomość przedmiotu […] Wykazał również w czasie trwania przewodu małą odporność psychiczną[2]. Izba wnioskowała o pozbawienie uprawnień kapitana na zawsze, pełnomocnik klubu wnosił o złagodzenie kary, ostatecznie w wyniku postępowania przed IM orzeczono trzyletni zakaz dowodzenia jachtami wobec kapitana Bazylego G.


[1] „Wielkopolska” – akt ostatni” – „Żagle” 2/1966

[2]  tamże

Posts Carousel