30 lat temu, 27 października 1992 roku, na Atlantyku w drodze na regaty Vendee Globe Chalenge zaginął Mike Plant.
Jacht Coyote odnaleziono po miesiącu poszukiwań, ciało żeglarza nigdy nie zostało odnalezione. Mike Plant był żeglarzem szalenie ambitnym i mimo, że odniósł w swej karierze kilka znaczących sukcesów, to jednak stale towarzyszyło mu przekonanie, że największe triumfy są jeszcze przed nim. W latach osiemdziesiątych był poszukiwany listem gończym za sprawy związane z narkotykami. Aresztowany, zwolniony z więzienia zajął się żeglarstwem. Na szersze wody wypłynął dosłownie i w przenośni, startując w regatach BOC Challenge w roku 1986/87, wystartował wówczas na specjalnie zaprojektowanym pod kątem tamtych regat jachcie Airco Distributor, bardzo nowoczesnej jednostce o smukłej sylwetce i niezłych osiągach zaprojektowanej przez Rodgera Martina. Wygrał te regaty w swojej klasie, w końcowej klasyfikacji łącznej uplasował się na miejscu siódmym, wyprzedzając dwóch rywali na jachtach dłuższych o dziesięć stóp. Tamten sukces pozwolił zwrócić uwagę na młodego (urodzony 2.11.1950) żeglarza i to pozwoliło mu na wybudowanie nowego jachtu, tym razem 60 stopowego slupa przygotowywanego pod kątem pierwszej edycji regat Vendee Globe Challenge w 1989 roku. Jacht ten zaprojektował ponownie Martin, ale przy znaczącym współudziale samego Planta. Jego Duracell był nową jednostką o ciekawych rozwiązaniach technicznych i na starcie regat w Les Sables d’Olonne Mike był uważany za jednego z pretendentów do końcowego zwycięstwa..
Płynął nieźle w pierwszej fazie regat, ale potem zaczęły się kłopoty techniczne i w konsekwencji Mike zawija na Campbell Island w Nowej Zelandii aby usunąć awarię olinowania. Oczywiście eliminuje go to z wyścigu, ale postanawia dopłynąć do Francji poza klasyfikacją. Jego czas to 134 dni, byłby siódmy, ale dodać trzeba także postój i opóźnienie związane z zejściem z trasy. Na trasie kolejnych wokółziemskich regat pojawia się już na jesieni 1990 roku; tym razem jest to ponownie BOC Challenge i ponownie Duracell. Mike nie kryje swoich apetytów na końcowy sukces choć po drodze walczyć będzie musiał z całą koalicją Francuzów. I przegrał; dopłynął dopiero(?) czwarty, ustępując Auguinowi, Gautierowi i Jeantotowi. Jego czas to 132 dni, o dziesięć gorzej niż lider tej rywalizacji. Plant jednak zaciął się i postanowił raz jeszcze powalczyć, okazją były kolejne regaty Vendee Globe, tym razem rozgrywane w roku 1992. Miał już nowy jacht – Coyote – projektu tego samego konstruktora i spore szanse na zwycięstwo bo jego jacht był bardzo nowoczesny i na tle rywali prezentował się znakomicie. Ale nie wszystko biegło gładko podczas przygotowań. Stocznia zbudowała kadłub, zabraklo pieniędzy i Plant kontynuował budowę samodzielnie, przy pomocy przyjaciół. Miał kłopoty z płetwą balastową, jeździł po Stanach na konsultacje, czas plynął, a jacht był wciąż niegotowy. Wreszcie zmontowano wszystko jak trzeba, ale nie bylo już czasu na próbne pływania. W końcu ustalono, że najlepszym testem będzie przelot ze Stanów do francji na start regat. Wypłynął…
Oczekiwano go na starcie w Les Sables d’Olonne niecierpliwie, ale Mike’a nie było. Kiedy uczestnicy wokółziemskich regat wystartowali, Amerykanin wciąż nie dawał znaku życia. Wszczęto poszukiwania, ale kapitan Coyote nie odpowiadał. Po intensywnych poszukiwaniach wyjaśniono sprawę milczenia żeglarza. Do organizatorów regat dotarła wkrótce wiadomość, że na Atlantyku, nieopodal Azorów, znaleziono jacht swobodnie dryfujący dnem do góry z urwanym kilem. Był to Coyote, ciała żeglarza nie odnaleziono, jacht uratowano.