Wydawnictwo Poznańskie wydało książkę „Wdowy Antarktydy” pióra Anne Fletcher. Podtytuł dzieła wyjaśnia chyba wszystko – kobiety, których mężowie nie wrócili z ostatniej wyprawy Scotta.
O samej wyprawie Roberta Falcona Scotta wiemy już niemal wszystko, wydawałoby się zatem, że temat ten nie jest szczególnie interesujący. Tymczasem jednak Anne Fletcher opisując tę ekspedycję z punktu widzenia kobiet; żon podróżników, otworzyła zupełnie nową perspektywę na wydarzenia sprzed ponad wieku. Tam, gdzie inne książki się kończą, autorka tak na dobre dopiero zaczyna snuć swą opowieść. Sięgnęła do niepublikowanych pamiętników i listów tworząc niezwykłą historię oglądaną z mało eksponowanej zazwyczaj strony. Bo to także wspomniane kobiety były bohaterkami tamtych wydarzeń mimo, że nie brały w nich bezpośredniego udziału. Ich troska, niepewność, tęsknota i niepokoje są odkrywane na kartach książki z niezwykłą empatią, subtelnie delikatnie, ale zarazem z całym ciężarem spoczywającym na ich barkach. W czasach kiedy łączność między kontynentami była w powijakach, informacje docierały z wielomiesięcznym opóźnieniem, a w tym czasie emocje pań sięgały zenitu. W książce odnajdziemy także radość kobiet z jakichkolwiek przekazów, poznajemy relacje rodzinne, miłość i oddanie partnerek, których mężowie rzucają na szalę wszystko w imię spełniania własnych ambicji.
Ostatnia wyprawa Scotta zakończyła się katastrofą, ale informacja o śmierci jej uczestników na dalekiej Antarktydzie nie od razu dotarła do Anglii. Czas niepewności i gasnąca powoli nadzieja zostały pięknie na kartach tej opowieści pokazane. Kobiety do końca wierzyły, ale dobrych wieści nie było, po śmierci antarktycznych bohaterów musiały na nowo poukładać sobie życie porzucając nadzieje na spokojne życie u boku swych partnerów. Ich życie legło w gruzach i ten wątek także odnajdujemy w tej relacji.
Książka o wdowach to interesująca opowieść o emocjach, czekaniu, niespełnionych nadziejach, poruszająca lektura skłaniająca do refleksji. Porażka zazwyczaj smakuje gorzko, tutaj bohaterki także smakują jej gorycz w samotności, przy braku zrozumienia i narastającej obojętności otoczenia. Dziś mało kto już o nich pamięta, dobrze zatem się stało, że Anne Fletcher przypomniała o nich piękną i mądrą opowieścią.
Anne Flechter, „Wdowy Antarktydy”, tł. Jan Dzierzgowski, Wyd. Poznańskie,, Poznań, 2023, str. 437