„Thermopylae”

„Thermopylae”

157 lat temu, 19 sierpnia 1868 roku, w szkockim Aberdeen zwodowany został klipper „Thermopylae”, jeden z najbardziej znanych żaglowców swojej epoki, uczestnik słynnych regat herbacianych.

Zaprojektowany w 1867 roku przez Bernarda Waymoutha, jednego z najlepszych ówczesnych ekspertów, kliper Thermopylae został zbudowany w stoczni w Aberdeen rok później. Pływał przez zaledwie 40 lat ale udało mu się zaistnieć w historii żeglugi.

Projektant dostał wytyczne związane ze statkiem. Miał być pojemny, łatwy w obsłudze przez nieliczną załogę i szybki, bo statek zarabia na siebie tylko wówczas, gdy pływa i to szybko. Budowano go bez zakłóceń, ponieważ zleceniodawca miał wystarczające środki, a ponadto bardzo zależało mu na jak najszybszym wodowaniu i wcieleniu do służby na linii chińskiej, tam bowiem wówczas brakowało szybkich statków do obsługi transportu towarów z dalekiego wschodu. Ale ta sprawa była bardziej skomplikowana. Chodziło o krociowe zyski z importu herbaty, a oprócz nich o prestiż i sławę dla armatora, który jako pierwszy do Londynu dowiezie próbki nowych zbiorów. Ta rywalizacja miała wymiar nie tylko finansowy ale przede wszystkim prestiżowy.

Plany żaglowca./ domena publiczna.

Właśnie dlatego kapitanem statku został legendarny Robert Kemball, bardzo doświadczony żeglarz, słynący z twardej ręki. Jego załogi były znakomicie wyszkolone, co było zasługą tyleż talentów pedagogicznych kapitana co rozbudowanego systemu kar, których swym ludziom nie szczędził.

Z Chin do Anglii

W pierwszy rejs statek popłynął jednak nie do Chin, a do Melbourne, a stało się tak skutkiem awarii innego statku tegoż armatora i konieczności dokonania zastępstwa. Thermopylae dopłynął do celu w 63 dni, co było rekordem trasy. Stamtąd dopiero pożeglował do Szanghaju. Pierwszy rejs do Anglii z ładunkiem herbaty pokazał, że budowa statku nie była złym interesem. Do celu dotarł w 91 dni czym zadziwił środowisko i gazety w Anglii. Konkurencja nie próżnowała, w tym samym, 1869 roku, na wodę schodzi Cutty Sark i zapowiada się ostra rywalizacja.

Rok później Thermopylae powtarza super wynik, tym razem z Szanghaju do Londynu płynie zaledwie 105 dni, by w kolejnym sezonie dotrzeć do celu dwa dni wcześniej. Jego najsłynniejszy rywal jest nieco szybszy, ale pływa na innej trasie. Wreszcie w roku 1872 dochodzi do bezpośredniego wyścigu obu żaglowców. Idą łeb w łeb, niemal w zasięgu wzroku, ale na Cutty Sarku dochodzi do awarii steru, co zmusza załogę do wejścia do portu w celu usunięcia awarii. Thermopylae gna do przodu, jednak w Londynie melduje się zaledwie o tydzień przed rywalem.

Model statku znajdujący się w zbiorach Muzeum Morskiego w szkockim Aberdeen.fot. Stephencdickson/ Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International

Zmiana bandery

W kolejnych latach corocznie pływa do Chin ale nigdy już nie uzyskał lepszego rezultatu. Nie pomogła nawet zmiana kapitana w roku 1875, było nawet nieco gorzej. Po raz ostatni Thermopylae herbatę z Chin przywiózł w roku 1881 by na krótko zostać przeniesionym na linię australijską. Osiem lat później statek zostaje sprzedany konkurencyjnemu armatorowi brytyjskiemu by w roku 1890 zostać sprzedanym w ręce kanadyjskie za 5 tysięcy funtów. Nowy armator dokonał radykalnej przeróbki takielunku skracając maszty i redukując tym samym powierzchnie żagli. Teraz Thermopylae straciła na drapieżności, ale nowemu właścicielowi nie był potrzebny statek super szybki tylko solidny i bezpieczny. Żeglował do Hong Kongu, ale wielkiej kariery już nie zrobił. W 1895 roku został sprzedany ponownie, tym razem trafił pod portugalską banderę i wrócił do Europy. Nabywcą okazał się rząd Portugalii, a przeznaczeniem statku było teraz szkolenie kadry na morzu. Zmieniono mu nazwę na Pedro Nunes i przemalowano. Wnętrze wypełniły teraz pomieszczenia mieszkalne, a trasy żaglowca uległy radykalnemu skróceniu i koncentrowały się na Atlantyku, pomiędzy Portugalią a Azorami.

Tak przyżeglował słynny statek 12 lat kiedy jego właściciel uznał, że nic nie da się z nim zrobić z uwagi na zły stan techniczny. Uznano, że remontu nie będzie, a ostatnim akordem w historii jednostki będzie szkolenie Marynarki wojennej. Owo szkolenie polegało na strzelaniu do wyznaczonego celu, którym był właśnie statek przeznaczony do kasacji. 13 października 1907 roku statek wyholowano na otwarte morze u ujścia Tagu, a artylerzyści i obsługa torped miała szkolenie specjalne. Okazało się, że portugalski Marwoj wyszkolony jest nieźle, bowiem już pierwsza seria z dział i dwie torpedy dokonały zagłady statku o pięknej, lecz krótkiej historii.

Skrót życia żaglowca. fot. Botaurus/ domena publiczna.

Posts Carousel