315 lat temu, 8 marca 1708 roku, u wybrzeży Kolumbii zatonął trzymasztowy hiszpański galeon „San José” z 600-osobową załogą na pokładzie.
Wyposażony był w 64 działa. Został zwodowany w 1697 roku, a na służbę wypłynął rok później. „San José” pod eskortą mniejszych jednostek wypłynął w swój ostatni rejs 28 maja 1708 roku spiesząc się do Europy przed zbliżającym się na Karaibach sezonem huraganów. Trasa prowadziła z Portobelo (dziś w Panamie) do hiszpańskiego Kadyksu. Załoga była czujna, ponieważ na wodach Morza Karaibskiego Brytyjczycy polowali na wyładowane po brzegi statki wiozące do Europy skarby z Nowego Świata.
„San José” był wyładowany złotem, srebrem, szmaragdami i innymi kamieniami szlachetnymi. 8 czerwca, dzięki sprzyjającym wiatrom, wypłynął w stronę Cartageny, gdzie zaplanowano ostatni remont przed przepłynięciem Atlantyku. Obie floty – hiszpańska i brytyjska – spotkały się niedaleko wyspy Baru., co oznaczało bitwę morską. Pod wieczór, gdy Brytyjczycy byli niemal pewni, że za chwilę zajmą hiszpański galeon, pod jego pokładem doszło do eksplozji prochu. „San José” wraz ze skarbami i 600-osobową załogą zatonął błyskawicznie; ocalało zaledwie 11 marynarzy. Uważa się, że to najcenniejszy ładunek, jaki znajduje się na dnie wszystkich mórz.
Po latach poszukiwań wrak odnaleziono w 1982 roku, a dokonała tego amerykańska firma specjalizująca się w wyławianiu zatopionych skarbów – Sea Search Armada (SSA). Jej ówczesna umowa z Kolumbią przewidywała, że firma dostanie 50 proc. udziałów w znaleziskach niebędących dziedzictwem kultury. Dwa lata później, na mocy nowego prawa, Kolumbia jednostronnie zredukowała potencjalne zyski SSA do 5 proc. A po odnalezieniu wraku ponownie w 2015 r. rząd ogłosił, że ten odnaleziony ponad trzy dekady temu przez SSA nie był wrakiem galeonu „San José” tylko zupełnie innego statku. Ten argument trafiał na podatny grunt, ponieważ morskie dno w tej części świata usiane jest wrakami: w ciągu 300 lat kolonialnych rządów u wybrzeży dzisiejszej Kolumbii zatonęło około tysiąca galeonów i statków handlowych.
Do kogo należy zatopiony przed ponad trzema wiekami galeon? Kto dziedziczy skarby, którymi był wyładowany? W jaki sposób skarby te pozyskano? Czy oceniać sprawę – według ówczesnego prawa czy dzisiejszego? Pretendentów do skarbów jest więcej. Hiszpania jako pierwsza zgłosiła roszczenia do znaleziska uważając, że galeon należał do hiszpańskiej monarchii. Hiszpania ma za sobą postanowienia Konwencji UNESCO o Podwodnym Dziedzictwie Kulturalnym. Przyznaje ona prawo do tego typu znalezisk archeologicznych bądź przedmiotów o znaczeniu dla kultury krajowi, do którego należał zatopiony statek. Kolumbia nie ratyfikowała jednak tej konwencji; obowiązuje natomiast kolumbijskie prawo o „podwodnym dziedzictwie kulturalnym”, mające stanowić zaporę przed roszczeniami innych krajów czy prywatnych poszukiwaczy. W 2015 roku, prezydent Kolumbii – Juan Manuel Santos – poinformował na Twitterze o odnalezieniu ”świętego graala statków”, zatopionego na początku XVIII wieku. Znalezisko było naprawdę cenne. Według wszelkich źródeł historycznych, na dnie mógł spoczywać ogromny skarb. Tuż po odnalezieniu wraku szacowano, że na dnie morza ukryte są kosztowności warte około miliarda dolarów. Załoga przewoziła zrabowane przez kolonizatorów przedmioty, na które składało się około jedenastu milionów złotych monet, biżuteria i cenne kruszce. Po trzech latach od odkrycia, w końcu udało się oszacować wartość znaleziska. Cenne przedmioty zatopione na dnie morza karaibskiego wyceniono na około 17 miliardów dolarów!
Dokładna lokalizacja wraku od początku utrzymywana była w tajemnicy. Dziś wiadomo, że znajduje się on około 600 metrów od wybrzeża półwyspu Baru i około 40 mil na zachód od kolonialnego portu Kartageny. Rząd Kolumbii chce (mimo ogromnych kosztów) wydobyć go z dna morza i właśnie rozpoczyna poszukiwania firmy, która mogłaby podjąć się tego zadania. Tymczasem do władz kraju apeluje UNESCO. Proszą, by pozostawić wrak na dnie morza i nie wykorzystywać znajdujących się tam kosztowności do celów komercyjnych – podaje Daily Mail. Kilka miesięcy później Kolumbia postanowiła w końcu wydobyć skarb z hiszpańskiego okrętu, który zatonął w 1708 roku. Co ciekawe, w trakcie misji odnaleziono dwa inne wraki. Skarb leży na wyciągnięcie ręki, ale wydobycie go jest bardziej skomplikowane niż się wydaje.
Kolumbijczycy udostępnili właśnie opinii publicznej zdjęcia, które przedstawiają wrak galeonu wojennego San José. Widać na nich między innymi złote monety, zabytkową, chińską porcelanę i działa okrętowe. Zadanie odzyskania skarbu powierzono kolumbijskiej marynarce wojennej we współpracy z ministerstwem kultury. W oficjalnym oświadczeniu przyznano, że w do tej pory odbyły się już cztery misje obserwacyjne z użyciem zdalnie sterowanych pojazdów podwodnych. Galeon od ponad 300 lat leży na dnie morza. Na pokładzie znajdowało się m.in. złoto, srebro, drogocenne klejnoty, kolekcja królewskiej ceramiki czy chińska porcelana. Władze poinformowały, że galeon był w stanie „nienaruszonym przez człowieka”.
foto. wikiedia.org