Dla miłośników Dezet to prawdziwa gratka.
Pan Kazimierz Vysata, przez wiele lat jeden z filarów Zakładów Sportów Wodnych warszawskiej AWF, człowiek-legenda, który kilka tysięcy młodych ludzi nauczył również narciarstwa zjazdowego, wydał książkę o Dezecie „Zakara”. To legendarny jacht, którym przez 20 lat żeglowali w regatach Ratujmy Dezety studenci, a potem absolwenci warszawskiej uczelni. I to jak żeglowali; w swoich startach aż 11 razy zdobywali tytuł Mistrzów Polski w najtrudniejszych śródlądowych regatach żeglarskich. Ich sternikiem był Kuba Krzepota, utalentowany żeglarz, świetny strateg i prawdziwy gentleman, dbający o przestrzeganie zasad fair play.
Załoga znała się jeszcze ze studiów, później przez lata start w regatach był okazją do spotkania grupy przyjaciół, którzy traktowali regaty jako swoisty zjazd absolwentów. Na ten sierpniowy długi weekend zjeżdżali z całej Polski, aby spędzić razem czas, w ostatnich latach już z powiększającą się gromadką dzieci.
Książka Kazimierza Vysaty opisuje koleje losu jachtu, który aż do połowy lat 80. znajdował się w zasobach Centralnego Ośrodka Sportu. Zbudowany w 1960 roku przez wiele lat był najstarszym uczestnikiem regat Ratujmy Dezety, ale przez kilka dziesiątek lat pełnił też funkcję jachtu szkoleniowego w ośrodku AWF-u w Pięknej Górze nieopodal Giżycka. Jego nazwa pochodzi od prac na rzecz drewnianego jachtu, w dużej mierze wykonywanych przez studentów, którzy na swoim koncie odnotowali przewinienia regulaminowe podczas obozu. Prace wykonywali za karę, stąd już tylko krok dzielił władze ośrodka od nadania mu obecnej nazwy.
Przez 20 lat jacht żeglował w regatach, ale w ostatnich sezonach jego drewniany kadłub domagał się coraz większego zakresu prac remontowych. W ostatnim swoim starcie załoga bała się już mocniej stąpać po jachcie w obawie zrobienia dziury w poszyciu. Wreszcie po długoletniej służbie „Zakara” wylądowała w trawie w ośrodku w Pięknej Górze i tam zapewne dokona się jej los. Może warto ocalić choć elementy słynnego jachtu, które można wyeksponować w Giżycku? Dziób jachtu, może pawęż, które pomogłyby ocalić od zapomnienia świetny jacht, przez pokład którego przeszły tysiące młodych ludzi i który zwyciężył w kilkunastu mistrzostwach Polski.
Książka przypomina dzieje jachtu i jego długoletnią służbę w ośrodku AWF, warto z pewnością zadbać o ocalenie choćby fragmentów jachtu, który dla wielu osób jest cząstką ich żeglarskich życiorysów.
foto: Marek Słodownik (prawa zastrzeżone).