Gdy jachty odchodzą…

Gdy jachty odchodzą…

Listopad skłania do refleksji nad przemijaniem. Wspominamy bliskich, którzy odeszli, modlimy się za ich dusze, odwiedzamy ich groby. A jak odchodzą jachty?

Chrześcijanie wierzą, że po śmierci dusza opuszcza ciało dopiero po 40 dniach. A jak to jest z jachtami? Czy one także mają duszę i co dzieje się z nią, kiedy jednostka kończy swój morski żywot? Tak, mają, tyle, że jest to raczej jakaś nieuchwytna pozostałość uczuć jego właściciela odkładanych w tygodniach rejsów, godzinach samotnych wacht, to także miesiące pracy składające się na utrzymanie jachtu w należytym klarze. Każdy remont to jakby spłata długu wobec jednostki za dotychczasowe przeżycia i okazja do pogłębienia tej specyficznej więzi. Ta relacja to wynik troski o jacht niczym o najbliższą osobę, myślenie o nim w kategoriach personalnych, bywa, że także prawdziwa miłość. Wieloletnia więź tworzy często zgoła niezwykłą relację, jacht staje się czymś dużo więcej, niż tylko przedmiotem, czy wehikułem służącym wakacyjnemu wypoczynkowi.

Kiedy odchodzi, robi się smutno niczym po stracie bliskiego. Nieopodal bretońskiego portu Saint Malo znajduje się cmentarz starych jachtów, które Gdy – wysłużone do granic możliwości – nie mają już siły służyć swym dotychczasowym właścicielom. Zostają tutaj już na zawsze, a wiatry i przypływy morza dokonują dzieła zniszczenia. Jachty odchodzą powoli, ich solidna konstrukcja wciąż jest atutem, ale w końcu muszą poddać się woli przyrody i klepka po klepce znikają w oceanie. Odchodzą, a wraz nimi ulatują także ich dusze.

fot. Marek Słodownik (prawa zastrzeżone)

Posts Carousel