Szwedzkie władze ogłosiły zamiar rezygnacji z budowy farm wiatrowych zlokalizowanych na morzu ze względu na ich negatywny wpływ na bezpieczeństwo kraju.
O co chodzi? Planowano budowę 13 farm wiatrowych zawierających aż 1800 wiatraków zlokalizowanych wzdłuż wschodniego wybrzeża Szwecji, pomiędzy Wyspami Alandzkimi na północy a Öresund na południu. Decyzja zapadła po konsultacjach z przedstawicielami wojska i wzbudziła wiele kontrowersji. Istotą tej decyzji jest wynik analiz mówiący, że morska energetyka wiatrowa może zakłócić zdolność Szwecji do obrony. Wiatraki są na tyle potężne, że mogłyby zakłócić pracę czujników wykrywających rosyjskie pociski manewrujące i rakiety balistyczne. Wieże wiatraków i łopaty turbin emitują bowiem potężne echa radarowe powodując zakłócenia i obniżając efektywność systemów radarowych. Dowiedziono także, że czas wykrycia nadlatujących rakiet mógłby opóźnić ich wykrycie nawet o 2 minuty, a w tym przypadku czas jest czynnikiem decydującym. Poza tym wiatraki mogą negatywnie wpływać na pracę sensorów wykrywających ruch łodzi podwodnych.
W Polsce trwa już budowa trzech farm wiatrowych o łącznej mocy 1440 MW zlokalizowanych na północ od Łeby, a budżet tego projektu wynosi 8,5 mld złotych. Pierwszy „zielony” prąd popłynąć ma już w 2027 roku. Farmy usytuowane odpowiednio 22 i 37 km od lądu będą miały powierzchnię 24 km kwadratowych i zapewnią energię niezbędną do zasilenia 2 milionów gospodarstw domowych.
fot. Marek Słodownik (prawa zastrzeżone)