Wielki rejs Stanleya Jabłońskiego

Wielki rejs Stanleya Jabłońskiego

61 lat temu, 14 września 1963 roku, w amerykańskim Norfolk zakończył się samotny rejs przez Atlantyk Stanleya Jabłońskiego na 30-stopowym jachcie „King Amethyst”.

Żeglarz polskiego pochodzenia wypłynął z Gdańska 31 maja, a do celu dotarł po 107 dniach żeglugi i przepłynięciu 6 tysięcy mil.

Żeglarstwo pochłaniało wolny czas Stanleya Jabłońskiego. Jako młody człowiek podróżował po świecie służąc w marynarce handlowej. Po założeniu rodziny został bibliotekarzem, ale wciąż planował nauczyć się żeglowania. We wczesnych latach sześćdziesiątych, po kilku próbach na wodzie, zapisał się na kurs pilotażu w Eskadrze Sił Powietrznych Potomac na Chesapeake. Wkrótce zapragnął mieć własną łódź. W oko wpadł mu 30-stopowy slup, znany ogólnie jako „Ametyst”, przypadkiem dowiedział się, że został wykonany w jego rodzinnej Polsce. W 1963 roku Stanley zdecydował się go kupić. Odebrał go osobiście w stoczni w Gdańsku i wyruszył w podróż do Ameryki.

Opuścił Gdańsk 31 maja 1963 roku. Sto siedem dni później przybył do Norfolk w stanie Wirginia. Żeglarstwo pozostało jego wyjątkową pasją do końca życia. Przez lata był pływał wieloma łodziami. W 1973 roku powtórzył swój transatlantycki wyczyn.

Rejs Stanleya Jabłońskiego

Gdańsk, Polska – 31 maja

Wypłynął swoim 30-stopowym slupem Amethyst. Do nawigacji miał kompas, mapy i przenośne radio tranzystorowe.

Morze Bałtyckie – czerwiec

W NRD został przechwycony przez służby ochrony wybrzeża, które oskarżyły Jabłońskiego o nielegalne wpłynięcie na wody terytorialne.

Morze Bałtyckie, w pobliżu Kanału Kilońskiego – czerwiec

Silny wiatr i wzburzone wpłynęły na awarie jachtu. Uszkodzeń doznał maszt i światła pozycyjne. Żeglarz wezwał pomoc, wystrzelił 25 rakiet ratunkowych, ale żaden z przepływających statków się nie zatrzymał. W końcu niemiecki statek zaproponował, że odholuje go do brzegu. Ale to dałoby im prawo do przejęcia jego łodzi. Stanley chciał tylko wskazówek. Ponieważ odmówił holowania, „nie chcieli mi powiedzieć, w którym kierunku mam jechać. Zostawili mnie tam”.

Dania i Holandia – czerwiec

Jakimś cudem Stanleyowi udało się znaleźć drogę. Duńscy żeglarze pomogli mu wymienić maszt. W Zeebrugge dokonał ostatnich napraw.

Weymouth, Anglia – czerwiec lub lipiec

Zamierzał obrać północną trasę przez Atlantyk, ale trudne warunki na kanale La Manche zmieniły plany. „Było tak zimno, że przez kilka dni bolały mnie ręce”.

Wyspy Kanaryjskie – lipiec

Gdy zbliżył się do Wysp Kanaryjskich, porosty morskie na jego kadłubie zmniejszyły jego prędkość do 2 węzłów. Zatrzymał się w Las Palmas, żeby to zeskrobać. „Wyglądało jak szpinak… nawet pachniało – i smakowało – jak szpinak”. Opuścił Wyspy Kanaryjskie 1 sierpnia.

Ocean Atlantycki – sierpień

Dwukrotnie silny wiatr zdmuchnął Stanleyowi okulary z głowy i wrzucił je do morza. Na szczęście zabrał ze sobą trzecią parę.

Ocean Atlantycki – 24 sierpnia

Monitorując swoje radio tranzystorowe pod kątem audycji informacyjnych, Stanley usłyszał o huraganie Beulah. Jeden z raportów pogodowych dostarczył wystarczających informacji o jego kursie, aby Stanley zdał sobie sprawę, że nie może go całkowicie uniknąć. Około 1500 km od wybrzeża Stanów Zjednoczonych napotkał deszcz, który „wydawał się pędzić poziomo jak ogromny wodospad, który oszalał” oraz wiatr, którego „ryk zagłuszał wszelkie inne dźwięki” i „wydawał się wiać w nieskończoność”.

Wybrzeże Karoliny Północnej – wrzesień

Burze tak dokładnie zatopiły jego łódź u wybrzeży Cape Hatteras, że przez 2 noce spał mokry. Trzeciej nocy nawet nie mogłem spać.

Wybrzeże Wirginii – wrzesień

Wykorzystano radio tranzystorowe i namiernik, aby zlokalizować latarniowiec „Chesapeake”, który płynął u ujścia zatoki Chesapeake. Wszechobecna mgła w ciągu dnia prawie spowodowała, że zderzył się ze statkiem.

Wybrzeże Wirginii – 14 września

W pobliżu Ocean View w stanie Wirginia statek płynący z prędkością 30 węzłów na północny wschód zerwał w nocy liny kotwiczne. Kilka dni wcześniej zgasł jego silnik pomocniczy. Ku wielkiemu rozczarowaniu Stanleya straż przybrzeżna odholowała „Amethyst” ostatnie kilka mil do Norfolk.

Wyprawa Stanleya Jabłońskiego była drugim samotnym rejsem polskiego żeglarza po II wojnie światowej. Pierwszym był rejs Krzysztofa Grabowskiego na jachcie „Tethys” z 1959 roku. Obydwie próby przez lata były konsekwentnie pomijane w PRL z uwagi na ich prywatny charakter.

W tekście wykorzystano materiały zawarte w zasobach US National Library of Medicine

Posts Carousel