9 lat temu, 9 marca 2015 roku, podczas kręcenia reality show dla francuskiej telewizji w katastrofie śmigłowca zginęła Florence Arthaud.
To francuska żeglarka oceaniczna, zwyciężczyni 4 edycji Regat Rumowych w 1990 roku. Do wypadku doszło w zachodniej Argentynie podczas kręcenia programu telewizyjnego typu reality show. W wypadku zginęła także dwójka innych sportowców: bokser Alexis Vastine, pływaczka Camille Muffat, a także obydwaj piloci i operatorzy kamer. W sumie katastrofa pochłonęła dziewięć istnień ludzkich.
Florence była osobą niezwykłą. Świat usłyszał o niej, kiedy wygrała 4 edycję regat rumowych w 1990 roku. Filigranowa, 33-letnia wówczas, Francuzka pokonała rywali w regatach z Francji na Gwadelupę, uzyskując rekord trasy wynoszący 14 dni, 10 godzin i 8 minut. Za rufą zostawiła wielu utytułowanych żeglarzy: Philippe’a Popupona, Laurenta Borgnona, Titouana Lamazou i Francisa Joyona. Na trasie zmagała się nie tylko z rywalami, ale także z własnymi słabościami. Dostała przepukliny, a zepsuty samoster zmuszał ją do siedzenia za sterem nawet po 16 godzin na dobę. Awaria radia uniemożliwiła kontakt z lądem, także wezwanie pomocy. Uparła się, że jeśli ma do mety dopłynąć, to trzeba zrobić to jak najszybciej. Na mecie była szczęśliwa, ale niemal prosto z pokładu pojechała do szpitala. Był to jej czwarty start w tych regatach, poprzednio zajmowała dwukrotnie miejsce 11, raz także była 20. Kiedy wydawało się, że wielka oceaniczna kariera stoi przed nią otworem, Florence wycofała się z uprawiania sportu. Wskutek kłopotów sponsora sprzedano zwycięski jacht „Pierre 1-er”, a nabywcą okazał się Steve Fossett, który na tym samym jachcie, ale pod nazwą „Lakota”, cztery lata później dopłynął w regatach rumowych na 4 miejscu, co pokazuje jaki potencjał tkwił w tej jednostce. Obiecywano Florence nowy jacht, kuszono mirażem rejsu dookoła świata, nic z tych planów nie wyszło. Na przeszkodzie stanęło macierzyństwo i trudny charakter żeglarki. Ona nie pasowała do świata, w jakim żyła. Była z natury otwarta, ufna, ale niewiele robiła sobie z konwenansów. Używała specyficznego języka, w którym nie brakowało „grubego słowa”. Nie stroniła od używek, była szalenie bezpośrednia, ale cechowała ją także chimeryczność i zmienność nastrojów.
Dla żeglarzy była doskonałym kompanem, dla sponsorów – prawdziwym utrapieniem. Wychowała się w zamożnej rodzinie, jej ojciec był szefem wydawnictwa publikującego między innymi książki żeglarskie. Wielcy żeglarze byli stałymi gośćmi w domu, a nastoletnia Florence kochała się na zabój w Ericu Tabarlym. Ten jednak traktował ją jak zwykłą nastolatkę. Przyjaźniła się z wieloma najsławniejszymi żeglarzami tego okresu, po latach wspominała, że największe wrażenie, poza oczywiście Tabarlym, zrobił na niej Bernard Moitessier, który żył jakby w innym świecie. Przyjaźniła się przez lata z braćmi Pouponami i choć rywalizowała na wodzie do upadłego, na brzegu żyli w doskonałej komitywie. Dwa razy znalazła się na krawędzi. Jako 17-latka uległa wypadkowi samochodowemu, w wyniku którego spędziła w śpiączce kilka tygodni. Wyszła z tego, ale uraz pozostał. Trudy rehabilitacji znosiła z niezwykłą cierpliwością odnajdując w niej prawdziwe, twarde życie. Drugi raz ocaliła życie, kiedy nocą w samotnym rejsie po wypadnięciu z jachtu znalazła się w wodzie w sytuacji –wydawałoby się- bez wyjścia. Życie uratował jej telefon w wodoodpornym futerale, z którego zadzwoniła do matki i brata, a ci natychmiast wszczęli akcję ratowniczą. Dziewczyna została namierzona poprzez telefon, który stał się później dla niej szczególnie ważną pamiątką. Kiedy po niespełna dwóch godzinach wchodziła na pokład jednostki ratowniczej, była przerażona najbardziej w życiu. Przez kolejne lata nie stanęła już na starcie ważnych regat, okazjonalnie ścigała się w klasie Figaro, kilkakrotnie pływała w klasie 40-stopowej. Była jednak obecna w żeglarskim świecie Francji, przygotowywała kobiece regaty na Morzu Śródziemnym planowane na lipiec 2015 roku. Bardzo dużo mówiła, ale potrafiła także uważnie słuchać. Miała w sobie coś niezwykłego, co kazało ją lubić od pierwszego spotkania. Dla żeglarek oceanicznych stała się wzorem do naśladowania, pokazała bowiem, że z facetami można wygrać. Za nią poszły Isabelle Autissier, która w latach 90-tych rywalizowała z mężczyznami jak równy z równym, Catherine Chabaud, która jako pierwsza kobieta ukończyła regaty Vendee Globe. Do jej sukcesów odwoływała się także Ellen MacArthur, która największe sukcesy odnosiła w następnej dekadzie. Florence odeszła nagle, miała zaledwie 57 lat.
W ostatniej edycji regat Route du Rhum jej jacht, na którym wygrała wyścig, wrócił na trasę. Tym razem dowodził nim Philippe Poupon, przyjaciel żeglarki. Zakupił on na Filipinach jacht, wyremontował i popłynął w regatach. Jacht, który teraz nazywa się „Flo”, jest bohaterem fabularnego filmu, który kręci partnerka Poupona.
foto otwierające: Barbetorte/ wikipedndia.org/ GNU Free Documentation License,
foto Marek Słodownik