„Sandhamn to miejsce otoczone z trzech stron wodą, a z czwartej morzem”.
Tak o tym niezwykłym zakątku pisał w 1873 roku wybitny dramaturg August Strinberg. Dziś to jedna z najbardziej znanych miejscowości wypoczynkowych w Szwecji, odwiedzana corocznie przez ponad ćwierć miliona ludzi. Na co dzień żyje tu zaledwie 500 osób, i żyją one spokojnie tylko w sezonie jesienno-zimowym. Kiedy przychodzi sezon, miejscowość tętni życiem przez cały czas, a najważniejszymi gośćmi są żeglarze.
Naturalne położenie wyspy u wejścia do szkerów Sztokholmu sprawiło, że Sandhamn było znane już ponad 500 lat temu. Z tamtych lat nie zachowało się nic, ale zapisy w księgach potwierdzają te teorie. Wyspa żyje własnym życiem; tutaj czas biegnie nieco wolniej niż na stałym lądzie, ale nikomu to nie przeszkadza.
Życie koncentruje się w porcie, tutaj znajduje się klub żeglarski, ogromny, jak tutejsze warunki, hotel i kilka przystani. Zabudowa jest tutaj bardzo gęsta, ale są to malutkie domki wykonane z drewna, malowane na tradycyjny ciemnoczerwony kolor, wokół nich ogródki tak małe, że w niektórych trudno jest rozstawić leżak, ale zadbane w najmniejszym szczególe. Im dalej od centrum tym większe działki, ale domki wciąż pozostają niewielkie.
Zbocza wyspy pokrywa las sosnowy, bardzo podobny do polskiego. Ponieważ jednak pochodzenie geologiczne wysp to pozostałości lodowca, ścieżki są tu granitowe, co bynajmniej nie jest wykonane ręką człowieka. W górze znajduje się kaplica zbudowana w 1935 roku i utrzymana w takim stanie jakby stała tu od zeszłego sezonu choć klimat na wyspie do łatwych nie należy. Obok kościółka znajduje się cmentarz, na którym spoczywają tutejsi przodkowie.
Schodzimy ponownie do miasteczka. W porcie znajduje się przystań promowa, jedyny sposób na dotarcie na stały ląd, a na niej jeden z najbardziej charakterystycznych punktów wyspy; budka telefoniczna z lat 20-tych ubiegłego stulecia. Pieczołowicie odnowiona, jest jednym z symboli tego miejsca.
Obok swoje miejsce znalazło lokalne muzeum, w którym gromadzone są pamiątki kultury materialnej; narzędzia rolnicze i rybackie, dokumenty, stare fotografie. Nie brak tu także pamiątek po okresie prohibicji z lat 20-tych XX wieku, kiedy to trwał ustawiczny wyścig pomiędzy władzami a szmuglerami szczególnie cennego wówczas trunku. Zaskakuje niewielki rozmiar ekspozycji i jej staranne opracowanie. Na przyzbie można wypić kawę i posilić się słodyczami przed dalszą eksploracją wyspy.
Kolejny obiekt wart zobaczenia to Urząd Celny, który stoi tu od roku 1752 w niemal niezmienionej formie. Wykonany z kamienia solidny budynek przetrwał już dwa i pół wieku i wciąż znajduje się w dobrej formie. Obok niego, także od niepamiętnych czasów, znajduje się baza lodzi pilotowych, wykorzystywanych także jako jednostki strażackie, patrolowe, ratownicze i ambulanse.
Nieopodal leży słynna plaża Trouville, która z racji swego położenia kusi całe rodziny. To jedyna na wyspie plaża piaszczysta, pozostałe to granitowe bloki rzucone bezładnie przez naturę. Spotykają się tu całe rodziny, miejsce jest bowiem w naturalny sposób osłonięte.
Sandhamn jest popularnym miejscem wśród polskich żeglarzy. Corocznie odbywają się tu regaty Gotland Runt, w których regularnie biorą udział polskie jachty. Od wielu lat startuje tu kapitan Marian Kula na Hadarze, Wojtek Kaliski na swych kolejnych jachtach, dwukrotnie startowała Łódka Bols, nie stronią od udziału w największych na Bałtyku regatach także armatorzy prywatni. Przed laty gościła tu także Pogoria podczas rejsu z młodzieżą, dowodzona przez kapitana Krzysztofa Baranowskiego.
Na czas regat senne miasteczko zamienia się pulsujący życiem kurort. Dziesiątki jachtów, setki żeglarzy, tysiące widzów tworzą atmosferę wielkiego święta, gdzie mieszają się kultury, obyczaje bandery. A pod koniec sierpnia wszystko powraca do normy; kafejki pustoszeją, sklepikarze podsumowują zyski, a branża hotelowa pogrąża się w letargu. Wiatr zamiata liście, a miejscowi sposobią się do kolejnej zimy.
foto: wikipedia.org, Marek Słodownik